Mama fotograf

Gródek nad Dunajcem, rytro 

Fotografia w górach

Kilka aspektów techniczno taktycznych jak ustawić aparat, jakie obiektywy zabrać, co z tym słońcem i gdzie szukać kadrów. 

 

Urlop dla rodziców bez dziecka

Czy to dobry pomysł, czy tak można ? Czy można tak naładować baterie ? Potrzebny balans

 

q

wyjazd w trakcie pandemi

Jak to wyglądało w praktyce, jak się przygotować i co bym zrobiła lepiej ? Czy bezpieczeństwo to fikcja ? 

Urlop w górach, Jak fotografowac w górach

lipiec 2020, Rytro, Wielka Roztoka
ISO 2500
f4
1/800 s

jak ustawic aparat, co fotografowac w górach

Jaki sprzęt zabrać w góry.

Najlepiej pewnie jak najlżejszy. Może rozważ nawet czy Twój smartphone daje jakość jaka Cię zadowala. O ile nie planujesz drukować zdjęć. A jak wyjdzie Ci najlepsze Twoje zdjęcie? To będziesz żałować. Ja jednak zdecydowałam się zabrać lżejszy bezlusterkowiec CANON EOS R z obiektywem 24-70 mm f 2,8. Mój nowy nabytek. Pamiętaj, w górach każde 100 g robi na prawdę różnicę, zwłaszcza jak idziesz bardziej stromym podejściem. Następnym razem postawiłabym na lżejszy obiektyw nieco niższej klasy (zawsze mniej szkoda) 506000377 mm 1, 8 canon. 

To zdjęcie powyżej robiłam na dość krótkim czasie naświetlania 1/800 s, był cień a w zasadzie piękna gra światła i cienia ale iso musiało przy tych ustawieniach pójść wyżej na 2500. Chciałam jednak uchwycić dynamikę i te kropelki wody w potoku. Cóż życie to sztuka wyboru priorytetu. Nie da się czasem mieć wszystkiego na zdjęciu (zamrożony ruch i niskie iso). Przy pełnej klatce jakość jest całkiem wystarczającą dla mnie nawet na ISO 2500 Przysłona była f4 ponieważ chciałam aby większa część krajobrazu była ostra a nie tylko jeden kamyk. A pamiętaj że im dłuższa ogniskowa to też to pole ostrości będzie mniejsze i to co „za” rozmyje się. W ogóle w górach warto pobawić się i korzystać z MF i ręcznie ostrzyć, bo przecież góra to nie biegające dziecko nie ucieknie Ci. 

Co i jak fotografować. Parametry

Obiektyw. Wspomniałam o obiektywie 50 mm co oddaje sposób widzenia ludzkiego oka mniej więcej. Natomiast można też do krajobrazów zastosować bardziej szerokokątne obiektywy, aby mieć bardziej efekt panoramy … albo zrobić kilka zdjęć i złączyć np 3 zdjęcia opcją panoramy w Lightroom.

Przysłona. Pewnie najlepiej od  f> 4 tak aby cały widok był ostry. Oczywiście mamy nadal pierwszy i drugi plan ale na małych przysłonach może się okazać, że tylko jedno drzewo będzie ostre, chyba że tak chcecie właśnie i taki był Wasz zamysł. Inne aspekty to czas. Nie noszę statywu, więc tak do widoczków conajmniej 1/80 s. Używam czasem w górach iso AUTO bo ciągle wychodzę w światło, cień, ale kiedy już mam czas i zależy mi na jakimś ujęciu to dobieram sama. Szukam właśnie tego światła, które mi pięknie zagra w krajobrazie. Kolejna rzecz to horyzont. Nie tak prosto złapać prosty horyzont więc kadruj szerzej by potem wyprostować zdjęcie podczas postprodukcji. Szukaj różnej perspektywy czasem przykucnę a czasem zdjęcia robię z mojej wysokości lub szukam pieńka, żeby wejść wyżej. Szukaj i detali i szerokich kadrów. Baw się ostrością, może rozmyjesz pierwszy plan a pokażesz coś w oddali albo na odwrót. Ze stałych punktów jakie zawsze fotografuję.  Lubię mieć tablicę z wejścia na szlak, strumyki, jakieś detale i widoki z niebem.

Dbaj o sprzęt. Nie odważę się zabrać aparatu bez plecaka i bez protektora na obiektyw. To wycieczka, wszystko może się zdarzyć.

Kolejna sprawa to perspektywa i potęga gór. Bardzo ciężko oddać na zdjęciu wysokość i trójwymiarowość, którą widzi nasze ludzkie oko bodąc w górach. Zdjęcie zawsze będzie jednak płaskie. Można próbować z poziomu łąki robić (ale to i tak nie to samo). Musisz pojechać w góry, żeby mieć to poczucie przestrzeni i dlatego góry są tak wyjątkowe i działają na mnie jak magnes.

Kolejna trudność to ostre słońce.  Może spróbuj zdjęć sylwetkowych? Czyli ciemne zdjęcie gdzie widzisz kontury ale nie ma prześwietleń (dostosowujesz się do słońca). Może warto jedno takie zdjęcie z wakacji zrobić pod słońce. A na zdjęciu poniżej mój mąż, który jak to mąż nie lubi zbytnio pozować i musiałam się spieszyć. (aha i można by w obróbce lepiej powalczyć z aberracja chromatyczną ( te zielonkawe punkty) ale ja nie zabardzo obrabiam zdjęcia z wakacji to nie konkurs! nie idzie na okładkę.

Koło godziny 19 (sierpień). ISO 320, f 16, 1/1250 s

gdzie bylismy 

  1. Nocleg  w miejscowości Sienna (Gródek nad Dunajcem)
  2. Wycieczka prostym dość szlakiem Wdżary Niżne
  3. Platforma widokowa (Rytro)
  4. Most wiszący nad Dunajcem

To było całkiem sporo biorąc pod uwagę, że miał być to urlop lenia! Z książką (czytam Adama Bieleckiego o górach) i leżakiem, ale kolejny raz się okazało, że ja tak nie umiem. Muszę aktywnie odpoczywać nawet jak jestem zmęczona.

Wdżary Niżne  

 

To była świetna wycieczka, może zdjęć jeszcze nie robię artystycznych ale cieszą oczy keidy przegląda się potem rodiznny album i o to chodzi. A Nasza wycieczka to dokłądnie szlak:

Wdżary Niżne 771 m n. p. m.
Sierpień 2020, 
Wdżary Niżne
Leśny Kompleks promocyjny "Lasy Beskidu Sądeckieg" Nadleśnictwo Piwniczna, Leśnictwo Roztoka Wielka.
Wdżary Niżne (jeśli szukasz wycieczek to zajrzyj)

Wdżary Niżne to śródleśna polana o nieregularnym kształcie (średnia wysokość około 810 m n.p.m.) położona we wschodniej części grzbietu ciągnącego się od Prehyby (1175 m n.p.m.) w stronę Rytra i Barcic. Opada łagodnie po północnym stoku. Nieco powyżej, na skaju lasu, na grzbiecie jest węzeł szlaków turystycznych (do szlaku niebieskiego z Rytra na Prehybę dochodzi szlak zielony z Barcic).

źródło: https://malopolska.szlaki.pttk.pl/2023-pttk-malopolska-wdzary-nizne

 

Wdżary Niżne – niewielka polana w Pasmie Radziejowej Beskidu Sądeckiego. Znajduje się na północno-wschodnim grzbiecie Wielkiej Przehyby, który poprzez Wietrzne Dziury, Wdżary Wyżne i Połom opada do doliny Popradu w Rytrze. Wdżary Niżne znajdują się na tym grzbiecie poniżej polany Wdżary Wyżne[1]. Właściwie to jest to ciąg kilku niewielkich polanek[2]. Nazwa obydwu tych polan pochodzi zapewne od sposobu otrzymywania polan przez wypalanie (tzw. cyrhlenie). Dawniej była intensywnie eksploatowana, po II wojnie światowej coraz mniej, później wcale. Od dawna nieużytkowana polana stopniowo zarasta lasem ze szkodą dla różnorodności biologicznej i walorów widokowych. W okresie największej pasterskiej eksploatacji gór (przed II wojną światową) północny grzbiet Wielkiej Przehyby był w dużym stopniu bezleśny; na mapie WIG z 1930 zaznaczone jest ok. 25 polan na tym grzbiecie[2]. Na mapie Compass można jeszcze odnaleźć nazwy niektórych z nich: Tylowska, Krzyżówka Wyżna, Krzyżówka Niżna, Wybrochsko, Wdżary Wyżne i Niżne, Wychody, Paszkowa, Kanarkówka[3]. Obecnie jest to grzbiet niemal całkowicie zalesiony; tylko Kanarkówka częściowo jest koszona, pozostałe polany już zarosły lub zarastają lasem.

Z powodu niewielkich rozmiarów widoki z polan Wdżary Niżne są mocno ograniczone. Polana ta jest ważna natomiast z turystycznego punktu widzenia: w jej pobliżu krzyżują się dwa szlaki turystyczne.

Szlaki turystyczne[edytuj | edytuj kod]

szlak turystyczny niebieski – niebieski: Rytro – dolina Wielkiej Roztoki – Wdżary Niżne – Wdżary Wyżne – Wietrzne Dziury – rozdroże Zwornikrozdroże pod Wielką PrzehybąPrzehyba
szlak turystyczny zielony zielony: Barcice – Paszkowa – Wdżary Niżne.

Gródek nad Dunajcem, Jezioro Rożnowskie, Wiszący most nad Dunajcem 

Piękne i w miarę spokojne miejsce (wybierane pdo kątem pandemi – ale o tym w nastepnym akapicie). To była dobra baza wypadowa (już trzeci raz) można w Pieniny nawet robić wycieczki. Generalnie w promieniu godziny samochodem jest całkiem sporo możliwości i atrakcji od szlaków po miasteczko galicyjskie do zwiedzania.

iso 160, 1/500s f2,8 
iso 200, 1/500s f2,8 
iso 100, 1/100s f20 
iso 100, 1/800s f4 

Urlop bez dziecka? 

Skąd pomysł na urlop we dwoje 

Nie była to prosta decyzja ale pierwszy raz nasz Syn został na dwie noce z Dziadkami. Oboje chcieliśmy się wyspać do oporu, poczytać książki i pochodzić po górach. Odpocząć też od tego, że w domu praktycznie każdą czynność muszę przerywać po kilka razy. Nasze Dziecko i tak jest z tych „dających wytchnienie” jest kochany i wszystko można z nim wypracować ale tak czy siak to tylko dziecko! Zwłaszcza, że wszedł w fazę pytań co minutę „po co, dlaczego a gdzie?” Także chodziło o takie fizyczne i psychiczne naładowanie baterii. Jak się jednak okazało i tak była ranna pobudka … z powodu pandemii woleliśmy iść na śniadanie z samego rana bo potem było już dla mnie zbyt tłoczno (ale o tym w następnym akapicie).

Przygotuj dziecko na rozłąkę. 

Mimo różnych obaw okazało się, że praktycznie płaczu nie było a tym bardziej nie musieliśmy zawracać z trasy! Smuteczek i pytania gdzie mama, gdzie tata szybko zostały opanowane przez Babcię. Z resztą już pare dni przed wyjazdem pytaliśmy Synka czy chce w weekend zostać, że będzie nocował dwie noce i to zadziałało ! Doskonale wiedział, że wrócimy i kiedy. Po prostu z dzieckiem trzeba rozmawiać i je przygotować, tak mi się wydaje.

 

Plusy i minusy takiego wyjazdu 

Plusy urlopu we dwoje. To jednak pełen relaks. Możliwość wycieczki gdzie było przewyższenie 400 m czy 500 m, czy jakoś tak. Naszy synek jeszcze by nie wszedł choć piechur z niego niezły.  Nie martwienie się co 3 godziny o jedzenie … mogliśmy poczekać nieco dłużej. Nie przerywane czytanie książki nawet godzinę. Dziecko ma frajdę u Dziadków a Oni jeszcze większą chyba. Dziecko przyzwyczaja się, że może ufać innemu dorosłemu, któremu rodzic powierzy pod opiekę. (Bo przez tą pandemię i ograniczenie wychodzenia do znajomych, plac zabaw, mój syn praktycznie nie puszcza mojej spódnicy i jest ciągle przywyczajony do obecności głównie mamy i taty).

 

 

 

Minusy urlopu bez Dziecka. Brak tego śmiechu mojego kochanego, brak porannych wygłupów, no i brak podrywania wszystkich Pań kelnerek, co Synek robi notorycznie jak gdzieś idziemy. Z Dzieckiem też wszystko lepiej planujemy nie ma zastanawiania się a co teraz robimy. No i też nie pokazujemy mu dalej świata wtedy, a On tak uwielbia wycieczki, podróże. I chyba to było dla mnie najsmutniejsze, bo myślałam sobie „jak On by się tu cieszył, ile mógł by poznać, nauczyć się”. Tylko po podjęciu decyzji takie myślenie już nic nie daje a odbiera spokój urlopu, który i tak już jest. No ale w dobie pandemii też trudniej dbać na wycieczce, żeby ciągle myć ręce, żeby nie dotykał buzi itp.

Generalnie podsumowując wolę chyba na jeden dzień zawieźć Synka, a my wtedy możemy zrobić sobie sami wycieczki gdzieś bliżej, czy pozałatwiać swoje sprawy a nawet wystawić leżak na balkon i poleżeć.

Na pewno też każde dziecko jest inne i u każdego to będzie wyglądać inaczej. Ja ciesze się z takiej równowagi jaką sobie daliśmy.

Jest jeszcze jeden aspekt. Na długo nie pojedziemy bez dziecka a taki krótki wyjazd to więcej zamieszania i prania potem niż w sumie odpoczynku więc …. wolę ustalić z dziadkami jeden dzień opieki i gdzieś podjechać bliżej jakkolwiek odpocząć ale spędzić już wieczór razem albo jechać z dzieckiem na tydzień a nawet dwa!  

 

 

 

Podróz w czasie pandemii 

Jechać nie jechać? Logistyka i praktyka

Przyznam, że ja byłam lekko przerażona i już chciałam odwołać wyjazd, bo właśnie jak mieliśmy jechać w góry (Nowosądecczyzna) to okazało, się że akurat mocno wzrosła tam liczba zakażeń. (Mieliśmy ofertę bezzwrotną hotelu). I tutaj wniosek, żeby nie rezerwować na sztywno w tych czasach hoteli. W końcu jednak pojechaliśmy. I jakie są moje spostrzeżenia? Niestety Polacy nie trzymają dystansu i wchodzą np. na stacje benzynowe bez maseczek. Problem też chyba w tym, że nowe trasy (autostrady też) mają mało stacji benzynowych i jak już się jakaś pojawi to wszyscy tam stają robi się tłum. Dlatego moja rada na podróż: wysikać się wcześniej, zabrać swoje kanapki, picie i zatankować wcześniej samochód, tak aby móc wybrać taką stacje gdzie nie widać wielu samochodów, a nie tam gdzie po prostu trzeba już stanąć. 

My zabraliśmy swoją wodę, soki, kanapki, przekąski, bidony, żeby nie musieć chodzić na miejscu do sklepu. Wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie w tych czasach. Chcę żyć w miarę normalnie ale też przewidywać i minimalizować ryzyko. W ogóle mam wrażenie, że wiele zależy od naszych indywidualnych zachowań i małych decyzji każdego co chwila: winda czy schody, stacja czy własna kanapka? jeśli restauracja to stolik na zewnątrz? 

Funkcjonowanie hotelu 

W samym hotelu to już czynnik gdzie nie masz wpływu (np. czy obsługa szykująca posiłek jest zdrowa) ale znowu – śniadanie na tarasie,  stoliki rozsunięte, wczesna pora aby nie było wielu gości, rezygnacja z codziennego sprzątnie przez obsługę przy krótkim pobycie. Przyznam, że czułam się dość bezpiecznie w samym hotelu. Obsługa nosiła przyłbice. Lekki stres był kiedy podjeżdżamy w sobotę po wyciecze a tam wesele w hotelu! Myślę sobie o nie! Ale jak się okazało był to obiad na 10 osób w oddzielonej zupełnie sali (tak czy siak pewnie ta sama obsługa za dwa dni obsługuje gości hotelowych). Wniosek: chyba jednak wolę gotować ale mieć swój domek na wakacje. No i jeśli już rezerwujecie wyjazd tak na ostatnią chwile zapytajcie czy nie mają wesela.

Dla nas podróż w tych czasach oznaczała także brak możliwości skorzystania w pełni z pięknego hotelu, w którym byliśmy. Chociażby zrezygnowaliśmy z basenu. Było tam zbyt wiele osób i jakoś nie chcieliśmy ryzykować.

 

 Na koniec mała ciekawostka. Ile razy wracam z gór, zadziwia mnie jak inna jest tam woda. Już po pierwszym prysznicu zobaczyłam, że włosy umyte w tej wodzie są miękkie, sypkie, błyszczące, czułam się jak w reklamie szamponu. Moja skóra w ogóle odczuła zmianę (mam AZS więc kto zna ten wie jak skóra potrafi reagować a tam gładka jak u niemowlaka). Myjąc twarz żelem, zwykle zostają pozostałości kremu czy makijażu i zmywam jeszcze kilkoma płatkami z tonikiem żeby czuć czystą buzie a tutaj … myję buzie pod prysznicem biorę tonik a tu zero śladów na płatku. Miękka woda dział cuda! Niby mamy dobry skład wody w Warszawie ale jest jakaś twarda i mi nie służy.

PS. Książka o której wspominałam w tym wpisie to „Spod zmarznietych powiek” Adam Bielecki. Bardzo wciągająca i ciekawie napisana. jestem już pod koniec i nie mogę się oderwac jak już zacznę. Lubię czytać o czyms czego sama bym w żyicu nie zrobiła. To jest dla mnie abstarkcja co może człowiek znieść jeśli musi. Na tej samej zasadzie lubię obejrzeć program Discavery o egoztycznych krajach ale w ogóle mnie nie ciągnie żeby syanąc tam własną stopą. Zbyt się wszytskiego boje. 

Dziękuję, że czytasz mojego bloga 

Sandra Kalinowska 

Kontakt

zapytaj, napisz